Nasz Wałbrzych - niezależny portal miejski

wtorek, 27-09-2022r., godz. 15:00 kalendarium»
imieniny: Damiana, Mirabeli, Wincentego prezent»
zobacz swój horoskop na dziś»
pogoda w serwisie Onet.pl»
Interesuje Cię reklama w portalu? Zadzwoń 513-356-714







2009-08-04 / 15:27

Foto: Z Wałbrzycha do Odessy cz. I

dodał: Bartek Mazur

Plany co do miejsca wyjazdu zmieniały się co chwilę, ale wiadomo było że interesuje nas generalnie rejon Morza Czarnego. Chwilę trwały perypetie z paszportami, ale wreszcie w środę w południe dowiadujemy się, że możemy jechać. Zbiórka po 19 na Dworcu Miasto – wyjazd o 20:24. Jeszcze dokonujemy niezbędnych zakupów na długą podróż, kupujemy bilety i zajmujemy miejsca w przedziale pociągu do Przemyśla.





Jeszcze przed odjazdem dowiadujemy się, że powódź zniosła gdzieś tory za Wrocławiem z powodu czego podróż będzie trwała 3 godziny dłużej. Spożywamy umilacze i pogrążamy się w rozmowie. Pierwsza kontrola konduktorska przynosi dopłatę dla Bobka, który zostaje uświadomiony że kończąc 26 lat nie może już jeździć na ulgowym bilecie. Rozmowy trwają do jakiejś 1 w nocy, potem wszyscy zasypiamy i budzimy się gdzieś między Krakowem a Rzeszowem. Okazało się, że wzięliśmy za dużo piwa i pojawia się problem co z tym zrobić. Na szczęście problem rozwiązuje się sam, do przedziału zagląda dwóch typków i pyta czy nie odsprzedamy im paru puszek.

Bez żalu wymieniamy browary na pieniądze, przy czym jeden z amatorów bursztynowego piwa raczy nas opowieścią jak po wysiadce z samolotu z Irlandii, w którym wypił litr wódki stanął na dworcu w Katowicach o 2 w nocy i nie zdążył kupić nic do picia. Miał biedaczek szczęście że trafił na nas. Pociąg z wolna dotacza się do Przemyśla i wysiadamy tam jakoś o 10–11 rano. Pogoda dopisuje, oglądamy plac przed dworcem, wstępujemy do kantoru gdzie następuje nasz pierwszy kontakt z hrywnami, po czym udajemy się na drugą stronę dworca gdzie znajduje się PKS. Łapie nas naganiacz z busa, ładuje do wehikułu przypominającego niektóre nasze busy jeżdżące na liniach miejskich, po czym za dwa złote i 20 minut jazdy dojeżdżamy do Medyki. Tu załatwiamy niezbędne sprawunki, żegnamy się znakiem krzyża w myślach i idziemy na granicę.


Z Wałbrzycha do Odessy cz. I Z Wałbrzycha do Odessy cz. I Z Wałbrzycha do Odessy cz. I Z Wałbrzycha do Odessy cz. I Z Wałbrzycha do Odessy cz. I Z Wałbrzycha do Odessy cz. I Z Wałbrzycha do Odessy cz. I Z Wałbrzycha do Odessy cz. I Z Wałbrzycha do Odessy cz. I Z Wałbrzycha do Odessy cz. I Z Wałbrzycha do Odessy cz. I Z Wałbrzycha do Odessy cz. I Z Wałbrzycha do Odessy cz. I Z Wałbrzycha do Odessy cz. I Z Wałbrzycha do Odessy cz. I Z Wałbrzycha do Odessy cz. I

Tu pierwszy zgrzyt, bo jeszcze o ile polska odprawa była przyjemna i trwała kilka chwil, to na wejście na
ukraińskiej krzyczący celnicy, przepychające się babcie-mrówki i OPR od urzędniczki z kontroli która każe nam wypełnić kartki imigracyjne – połowa takiej zostaje na granicy, drugą trzeba wozić ze sobą na czas pobytu na Ukrainie i okazać przy wyjeździe. Idzie nam to w miarę sprawnie, bo wyprzedzamy na granicy dużą grupę, która była od nas dużo wcześniej.

Jeszcze chwila rozmowy z ukraińskim celnikiem, którego najwyraźniej zainteresowała srebrzysta karimata należąca do Bobka, już wyglądało to jakby chciał ją wycyganić, ale obracam wszystko w żart i ewakuujemy się do Szegini – miasta przygranicznego. Tam od razu wpadamy w ręce typków, którzy proponują nam przewiezienie do Lwowa za 25 złotych od łebka. Mówimy im, że pogadamy za chwilę, kierujemy się w stronę toalety i pierwszego sklepu, po czym biegnę na dworzec autobusowy sprawdzić autobus do Lwowa. Jest, jeździ co 20 minut i bilet na niego kosztuje 16 hrywien – to nasze 7 złotych. Kupujemy piwa na podróż i jedziemy. Gorąco, tłok, mnóstwo handlarzy z tobołami i my ze swoimi pakunkami. Przeliczyliśmy się trochę z siłami i ostatnie 20 minut to modlitwa o dojazd na miejsce i ubikację. Wreszcie dojeżdżamy pod budynek dworca Lwów Główny i wybiegamy do toalety. Tu pierwsze zetknięcie z czymś co będzie nam towarzyszyć przez cały wyjazd – toalety na Ukrainie to przeważnie dziury w ziemi, w dodatku publiczne często w kabinach mają drzwi zaczynające się na wysokości kolan i kończące na poziomie szyi, czasem tych drzwi nie ma wcale.

Wcześniej naczytaliśmy się opowieści w internecie jak to trudno jest dostać bilety we Lwowie na pociągi sypialne i nastawiamy się że jeden nocleg spędzimy we Lwowie i będziemy czatować na bilety. Jest godzina 15:00 i dostanie biletu na ten sam dzień graniczy z cudem. Wymieniamy dolary na hrywny i idę do kasy. Z bezczelną miną mówię: poproszę 5 biletów do Odessy – pani kręci głową z niedowierzaniem, po czym mówi 398 hrywien i drukuje bilety! Nie wierzę w nasze szczęście i idę się podzielić ze wszystkimi nowiną. Mamy 4 godziny do odjazdu, spożywamy obiad w jednym z licznych barów, popijamy obolonem (ukraińskie piwo) i patrzymy jak to jest w obcym kraju. Po obiadku przenosimy się na trawnik przed dworcem i koczujemy. Przykolegowuje się do nas jakaś pankówa, która nic nie mówi tylko się uśmiecha i kładzie się obok nas spać. Widać potrzebowała chwilę spokoju, a wyczuła że od nas jej nic nie grozi. Wreszcie nadchodzi czas odjazdu, zaopatrzeni w umilacze przetransportowujemy się do wagonu sypialnego i zajmujemy miejsca.

Rozpoczyna się podróż, ale o tym w kolejnej opowieści.









co czytamy we wrześniu
1. Festiwalowe lato
2. Foto: Rozpoczęcie lata na...
3. Sprawy romskie
4. Stare zdjęcia: Biały Kami...
5. Gmina Głuszyca - główne i...

walbrzych.info
redakcja    reklama    logo, banery    regulamin    zgłoś błąd

Copyright © 2003-2022 walbrzych.info